21 lutego 2019

I za czym Ty tak pędzisz?

I za czym Ty tak pędzisz?

Tak, wiem co powiesz.
Ze przecież praca, że sprzątanie, że obiad.
Wiem, wiem, znam to.

Ale kurczę, stop. Tak chociaż na chwilę przyhamuj i zobacz co tracisz.
Jesteś ciągle zmęczona i odsyłasz dziecko "z kwitkiem", że jutro się pobawicie, bo obiad, bo sprzątanie.
Ale wiesz co?
Te chwile uciekają tak szybko. Twoje dziecko już nigdy nie będzie tak małe jak dzisiaj, już nigdy nie będzie Cię potrzebowało tak bardzo jak teraz. To wszystko minie, a pewnego poranka obudzisz się z myślą, że Twoje dziecko jest już na tyle duże, że poza obiadem, kieszonkowym i praniem skarpet to w sumie już Cię tak bardzo nie potrzebuje. "Bo jestem już za duży", "Bo to wstyd i koledzy patrzą", a przecież ten cały nastolatkowy świat tak bardzo różni się od Twojego.

Też mnie wkurza ten wiecznie pełny kosz prania, ten bałagan w pokoju dziecka, a ten kurz na regale w salonie to już w sumie mnie wkurza podwójnie. Tylko leży i nic nie robi, jak ja mu zazdroszczę :)
Ale wiesz, dałam poznać innym swoje zasady.
Dopóki dzieci mnie potrzebują, żeby po raz 36 przeczytać tą samą książeczkę z paroma zdaniami na krzyż, żeby Barbie pojechała swoim kamperem, a Zygzak zrobił 589 kółko na swoim torze to mam resztę gdzieś.
Tak, pozwalam sobie na odgrzewany obiad (w końcu ulubioną pomidorówkę można zjeść też na drugi dzień), na warstwy kurzu na meblach (no dobra, tu tylko do momentu do kiedy nie zaczyna do mnie mówić "podaj mi piwo" :D) staram się nie widzieć i wiesz, że tak się da?
że miewamy się całkiem dobrze, a nawet lepiej?

Ktoś chce przyjść, ok. Albo powiedz wcześniej, żeby ogarnąć naszą rzeczywistość, albo musisz patrzeć pod nogi, bo tu klocki, a tam piknik misi.
Ale jest w tym wszystkim coś więcej, czego tak od razu nie widać.
Są takie małe dwa serducha, które potrzebują tej całej mamino-rodzicielskiej otoczki. I pewnie, że mają zabawki, że mogą się też same pobawić, ale to już jednak nie to.
Nie ma tej więzi między Wami, nie ma przykładu z Twojej strony, nie ma nauki wrażliwości, akceptacji. Niby to tylko zabawa, ale dla 2,3-latka to jest o wiele więcej.
To jest ich świat, ich emocje, a przede wszystkim morze potrzeb, które zalewa Nas, rodziców.

Więc pirzgnij tą chochlę do zlewu, (a co, niech Twój facet też się wykaże! :) ), wyjdź kobieto z tej kuchni, odłóż mopa i do dzieła, zbuduj wieżę z klocków, albo spełnij swe marzenie i zostań Rainbow Dash!


Tak Babo, łatwo Ci tam tak pisać po drugiej stronie ekranu. Usadowiła dupsko z kawą przed komputerem i się teraz mądruje.
Tylko wiesz co?
Wiem jak cholernie potrafi być trudno. Jak zaciskasz zęby i oczy, żeby nie pęknąć i się nie rozpłakać, bo nie pociągniesz kolejnego dnia.
Napisz do mnie, czy tu, czy gdziekolwiek, wyżal się. Czasami to wystarczy.
Czasami potrzebujesz spojrzenia osoby "trzeciej", spoza Twojego otoczenia. Potrzebujesz rzucić kilka ciepłych słów na Teściową? Męża?
Wiesz gdzie mnie szukać :)
Oj Kochana, tak bardzo Cię rozumiem jak gorzkie potrafią być te dni, ale wiesz co?

To co teraz masz już nie wróci wiesz?
To już naprawdę nie wróci...


Rwij garściami, dawaj dzieciom, ile możesz, ale nie zabawek, nie pieniędzy, ale tego co masz najcenniejsze. Siebie. Swojego czasu.






Może Cię również zainteresować:



Zapraszam również do nas na:

2 komentarze:

  1. Wspaniały post❤
    Czas,który możemy podarować dziecku jest najcenniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma nic lepszego i bardziej wartościowego <3

      Usuń