12 lipca 2016

Dzielić miłość na dwoje

Dzisiaj trochę o uczuciach, które towarzyszyły mi (i może Wam też) przy pojawieniu się drugiego dziecka.
Pierwsza ciąża w moim wypadku była zaplanowana, więc z nadzieją patrzyłam na test ciążowy, gdy pojawiły się dwie kreski. Tutaj nie miałam wątpliwości. Ja, On i Maluszek, damy radę. Żaden problem.
Z przy drugim dziecku już tak pięknie nie było. Przyznam się, że nie była to ciąża planowana, do tego pół roku wcześniej poroniłam bliźniaki (poruszę ten temat kiedyś w osobnym poście). Bałam się panicznie. Kiedy robiłam test ciążowy ręce mi się trzęsły, a gdy wyszłam z łazienki z dwoma kreseczkami jedyne co czułam to przerażenie. Zawsze wiedziałam, że chcę dwójkę dzieci, ale tym razem kłębiły mi się w głowie myśli, czy nie stracę kolejnej ciąży, jak sobie damy radę z dwójką i największa wątpliwość - czy będę w stanie pokochać drugie dziecko tak samo mocno jak kocham pierwsze. Bo w sumie to jak można podzielić pełne miłości serce matki na dwoje?
I wiecie co? Patrząc z perspektywy - głupie były te wątpliwości. Ciążę donosiłam bez problemu (nawet z nadprogramowym tygodniem), daję sobie radę nawet sama z dwójką. A kiedy tylko przynieśli mi po porodzie moją Malutką i spojrzała na mnie swoimi dużymi oczkami, zupełnie bezbronna, w ciągu sekundy pokochałam ją tak bardzo jak jej starszego brata. Matka ma to już chyba zaprogramowane, taką miłość bezwarunkową. Teraz wydaje mi się, że bałam się przywiązać do córeczki, kiedy jeszcze była w brzuszku, bo bałam się, że ją stracę jak poprzednią ciążę. Dopiero kiedy ją zobaczyłam - że jest cała i zdrowa, obawy zniknęły. W życiu bym nie potrafiła wybrać, które dziecko kocham mocniej. Każde ma swoje wady i zalety, jest wyjątkowe i jest moje. Zawsze będą dla mnie nie równi.
Za to pojawiły się wyrzuty sumienia, coś o czym wcześniej nawet przez chwilę nie pomyślałam. Że nigdy drugiemu dziecku nie dam tego, co pierwszemu, mimo, że kocham je tak samo. Nigdy moja córcia nie pozna jak to jest, kiedy cały świat rodziców kręci się wyłącznie wokół niej. Nigdy nie będzie wiedziała jak to jest, kiedy cały plan dnia ułożony jest tylko i wyłącznie pod nią. I nigdy nie będzie miała codziennie 100% uwagi mamy i taty.
Przy dwójce dzieci to nie miłość trzeba dzielić na dwoje (jak początkowo myślałam), ale czas i uwagę. I nie raz miałam wyrzuty sumienia, że nie jestem w stanie zająć się dwójką równocześnie, kiedy oboje potrzebują mnie w tym samym momencie. Nie raz kiedy musiałam nakarmić córcię serce mi pękało, że synek mnie woła, a ja nie mogę w tej chwili rzucić wszystkiego i do niego iść, bo akurat mnie potrzebuje. I mimo, że czasami źle mi z tym, że nie poświęcam każdemu dziecku z osobna tyle czasu, ile bym chciała to mam świadomość, że robię wszystko, żeby mieli szczęśliwe dzieciństwo. A siebie będą mieli na całe życie, nie zostaną sami. Nawet jeśli teraz ich relacje opierają się na zabieraniu sobie zabawek i ciągnięciu za włosy. Czasami tylko przychodzi przypływ uczuć i są też przytulańce i buziaki, przy takim obrazku niczego nie żałuję i wiem, że mimo wszystko są szczęśliwi. A ja zrobię wszystko żeby tak pozostało.



Zapraszam również do nas na:

2 komentarze:

  1. <3 Dziekuje wlasnie mi uświadomiłas ze nie mam ci sie bać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są chyba normalne obawy każdej matki, które już "po fakcie" wydają się być śmieszne :)

      Usuń