23 lipca 2016

Dlaczego szczepię swoje dzieci

Szczepienia - temat rzeka, o którym można pisać i pisać bez końca. Są zwolennicy, są przeciwnicy. Nie zamierzam się zagłębiać we wszystkie za i przeciw, chcę Wam dzisiaj przedstawić swoją widzę i pogląd na sprawę i mam nadzieję, że może ktoś, kto nie szczepi swoich dzieci lub się waha - przekona się.
Dlaczego szczepię swoje dzieci? Oto kilka faktów.
  • Bo szczepionki - wbrew powszechnej opinii - NIE powodują autyzmu.
Cały ten skandal szczepionkowy zaczął się w roku 1998, kiedy dr Andrew Wakefield opublikował w piśmie naukowym "Lancet" jakoby szczepionki miałyby powodować autyzm. A dokładniej szczepionka odra, świnka, różyczka (MMR). I się zaczęło. Nie wiem czemu ludzie wierzą w coś, co zostało wielokrotnie obalone i nie zawierało żadnych potwierdzeń naukowych. Niestety dr Wakefield wysnuł pochopne wnioski nie pokazując żadnych statystyk, bez grupy kontrolnej, opierając się na wspomnieniach ludzi i nie opierając się na danych. Badania sprawdzające jego tezę były prowadzone w latach 1999-2012 na łącznie ponad 12,5 milionach dzieci i nie znaleziono żadnego związku między szczepieniami a autyzmem. Sam dr Andrew Wakefiled otrzymał zakaz prowadzenia praktyki lekarskiej za fałszowanie faktów, a pismo "Lancet" oficjalnie wycofało jego artykuł. Jednak mimo, że sprawa miała miejsce 18 lat temu mit ten dalej krąży. Pamiętajmy - AUTYZM MA PODŁOŻE GENETYCZNE.

  •  Rtęć zawarta w szczepionkach NIE jest szkodliwa dla dziecka.
Owszem, rtęć w szczepionkach się znajduje - jako konserwant hamujący rozwój patogenów w szczepionkach z fiolek wielorazowego użytku. Jednak po pierwsze - nie jest to czysta rtęć, a jej związek (tiomersal),  który jest wielokrotnie mniej toksyczny od czystej rtęci, a po 7 dniach jest całkowicie usuwany z organizmu wraz z kałem. Ponadto jego zawartość w szczepionce jest naprawdę niewielka (mikrogramy). Nie ma żadnych badań naukowych potwierdzających toksyczne działanie tiomersalu. Dalej macie wątpliwości? Dodam tylko, że rtęć występuje również w niewielkich ilościach w mięsie i mleku, a jej niewielka ilość jest odpuszczalna przez Ministerstwo Zdrowia. Ze względu na te obawy coraz więcej producentów nie stosuje związku rtęci w szczepionkach - jeżeli macie wątpliwości zawsze możecie zapytać o skład szczepionki dla Waszego dziecka w przychodni. I najważniejsze - ZWIĄZEK TEN NIE JEST STOSOWANY W SZCZEPIONKACH OBOWIĄZKOWYCH.

  • Bo jestem świadomym człowiekiem i interesuje mnie odporność populacyjna.
Czyli - jeżeli moje dzieci są zaszczepione, rozprzestrzenianie choroby zakaźnej jest ograniczone. Chronię tym samym osoby, które nie mogą być zaszczepione ze względów zdrowotnych (np.chorób układu odpornościowego), dzieci zbyt małych na zaczepienie. A co najważniejsze - chronię własne dzieci. Jeżeli przestaniemy szczepić - damy pole do popisu chorobom zakaźnym, które będą mogły się rozprzestrzeniać bez problemu.

  • Szczepionki NIE są wymysłem firm farmaceutycznych tylko po to, aby zarobić.
Dane WHO w 2013r. wykazały, że dochód firm farmaceutycznych ze szczepionek wynosi jedynie 2-3% globalnego rynku leków.

  • Szczepionki nie powodują tak poważnych efektów ubocznych jak choroby przeciwko którym chronią.
Zwykle kończy się na bólu i gorączce. Natomiast choroby zakaźne mogą prowadzić m.in. do ślepoty, paraliżu, zapalenia mózgu, a nawet śmierci.

  • Choroby przeciwko którym są szczepionki wcale nie zniknęły.
To właśnie szczepienia ograniczyły ilość zachorowań. Jednak jeżeli przestaniemy szczepić dzieci choroby te powrócą, ponieważ wirusy ciągle znajdują się w naszym środowisku. Przykład? W USA kiedy spadła wyszczepialność na odrę (lata 80-90) do szpitala z tą chorobą trafiło ponad 11 tys. osób, 100 osób zmarło. Obecnie na tę chorobę zapada rocznie około 100 osób, a przypadki śmiertelne się nie zdarzają.



Zapraszam również do nas na:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz