6 października 2016

Bunt dwulatka

Jedni mówią, że istnieje, inni że to mit. Nie ma wątpliwości co do jednego - w okolicach drugiego roku dziecko uświadamia sobie swoją autonomiczność i próbuje ją podkreślić na każdym kroku. Ponadto za wszelką cenę stara się być samodzielne, o czym świadczy to, że po sto razy dziennie słyszymy "ja siam", "ja! ja!", chociaż nie zawsze mu to wychodzi. I tak się zaczyna - 15 minutowa histeria o to, że chce wyjść na dwór w sandałkach, które sobie dziecko samo założyło, mimo że na dworze "całe" 10 stopni. Rzucanie się po podłodze, bo nie wychodzi ułożenie samemu puzzli. Można tak wymieniać. Ogólnie bunt dwulatka to temat rzeka.



Co robić? Oto kilka krótkich rad:

  • Cały czas myśl o tym, że to minie (naprawdę! Sama też w to nie wierzyłam)
  • Nie wyśmiewaj dziecka, nawet jeżeli powodu złości są błahe.
  • Nie traktuj tego okresu, jako robienie na złość, jest to naturalny etap rozwoju niezależności, etap kształtowania w mózgu obszaru odpowiedzialnego za regulację emocji.
  • W błahych sprawach (np. kolor podkoszulka) ustąp dziecku miejsca na decydowanie o sobie. Daj mu poczucie, że ma prawo decydować. Jednak nie znaczy to, że musisz ustąpić zawsze. Dziecko musi poznać znaczenie słowa "nie" i nauczyć się radzić ze swoimi emocjami w sytuacji odmowy. 
  • Zaakceptuj uczucie złości u dziecka, w końcu to uczucie jak każde inne.
  • Szanuj odmienne zdanie dziecka.
  • Czasami złość jest dla dziecka metodą na wyrażenie głodu, znudzenia, zmęczenia, pragnienia lub smutku.
  • Nazywaj emocje swoje i dziecka. Ułatwi to Wam komunikację.



U nas bunt u Juniora był szczególnie ciężki. Nałożyło się na siebie wiele spraw - młodsza siostra, która ciągle zabiera uwagę rodziców, brak Myniakowego taty, który akurat musiał mieć operację na kręgosłup, przeprowadzka z tego powodu do dziadków na kilka miesięcy. Wiem jak się czujesz - ja siedziałam 3/4 dnia sama z dwójką dzieci i bunt Juniora naprawdę odbierał mi resztkę sił i cierpliwości, których i tak już brakowało przy kilku miesięcznym maluchu. Bywały dni, że siedziałam i płakałam z bezradności.



Pierwsza rada - samoopanowanie to połowa sukcesu, uwierz mi. Jeżeli Tobie puszczą nerwy to na pewno nie masz co liczyć na uspokojenie dziecka. Odnośnie samoopanowania pisałam wcześniej TUTAJ.



W sumie sprawdziłam dwie metody - i tylko o nich zamierzam pisać.

Metoda 1 - na przeczekanie
Czyli po prostu nie zwracanie uwagi na histeryzujące dziecko. Oczywiście nie mówię, żeby je ignorować i od razu wychodzić z pokoju. Ale kiedy dziecko dostaje napadu szału kucamy przy nim, aby mieć wzrok na wysokości oczu dziecka i tłumaczymy spokojnie sytuację, np. "Jeżeli nie umiesz sobie poradzić z założeniem skarpetek to daj, pokażę Ci jak to zrobić", czasami trzeba powtórzyć kilka razy. Kiedy brak efektu mówimy "Przyjdź do mnie jak się uspokoisz, rozwiążemy ten problem razem", siadamy obok i czekamy nie zwracając szczególnie uwagi na "sztuczki" malucha. U nas działało to super do pewnego momentu. Kiedy Junior zauważył na czym polega rzecz zaczął sam sobie robić krzywdę, a przecież nie o to chodzi. Na porządku dziennym było walenie głową w ścianę czy w podłogę, na tyle mocno, że pojawiały się guzy. Stąd:


Metoda 2 - mama jest przy Tobie
Metoda trochę bardziej drastyczna, jednak u nas się sprawdziła przy samookaleczaniu się synka. Kiedy wpadał w histerię i zaczynał walić głową w co popadnie - klękałam na podłodze, przytulałam go do siebie i trzymałam w ramionach. Pewnie część z Was pomyśli, że to nienormalne takie szarpanie się z dzieckiem, jednak ma to podłoże psychologiczne. Dziecko czuje, że nie jest samo, że ma oparcie w rodzicu, nawet w ciężkich dla dziecka chwilach. Poza tym możemy szeptać dziecku do uszka, że jesteśmy obok i żeby się uspokoiło, to razem znajdziemy rozwiązanie sytuacji. Puszczamy dziecko dopiero w momencie, kiedy się uspokoi.


A jak u Ciebie minął bunt dwulatka?



Zapraszam również do siebie na Fan Page: https://www.facebook.com/Myniaki/
Instagram: https://www.instagram.com/myniaki/
YT: https://www.youtube.com/channel/UC_4nz0vro4DmWnqr_vgFvsw

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz