Co robić? Oto kilka krótkich rad:
- Cały czas myśl o tym, że to minie (naprawdę! Sama też w to nie wierzyłam)
- Nie wyśmiewaj dziecka, nawet jeżeli powodu złości są błahe.
- Nie traktuj tego okresu, jako robienie na złość, jest to naturalny etap rozwoju niezależności, etap kształtowania w mózgu obszaru odpowiedzialnego za regulację emocji.
- W błahych sprawach (np. kolor podkoszulka) ustąp dziecku miejsca na decydowanie o sobie. Daj mu poczucie, że ma prawo decydować. Jednak nie znaczy to, że musisz ustąpić zawsze. Dziecko musi poznać znaczenie słowa "nie" i nauczyć się radzić ze swoimi emocjami w sytuacji odmowy.
- Zaakceptuj uczucie złości u dziecka, w końcu to uczucie jak każde inne.
- Szanuj odmienne zdanie dziecka.
- Czasami złość jest dla dziecka metodą na wyrażenie głodu, znudzenia, zmęczenia, pragnienia lub smutku.
- Nazywaj emocje swoje i dziecka. Ułatwi to Wam komunikację.
U nas bunt u Juniora był szczególnie ciężki. Nałożyło się na siebie wiele spraw - młodsza siostra, która ciągle zabiera uwagę rodziców, brak Myniakowego taty, który akurat musiał mieć operację na kręgosłup, przeprowadzka z tego powodu do dziadków na kilka miesięcy. Wiem jak się czujesz - ja siedziałam 3/4 dnia sama z dwójką dzieci i bunt Juniora naprawdę odbierał mi resztkę sił i cierpliwości, których i tak już brakowało przy kilku miesięcznym maluchu. Bywały dni, że siedziałam i płakałam z bezradności.
Pierwsza rada - samoopanowanie to połowa sukcesu, uwierz mi. Jeżeli Tobie puszczą nerwy to na pewno nie masz co liczyć na uspokojenie dziecka. Odnośnie samoopanowania pisałam wcześniej TUTAJ.
W sumie sprawdziłam dwie metody - i tylko o nich zamierzam pisać.
Metoda 1 - na przeczekanie
Czyli po prostu nie zwracanie uwagi na histeryzujące dziecko. Oczywiście nie mówię, żeby je ignorować i od razu wychodzić z pokoju. Ale kiedy dziecko dostaje napadu szału kucamy przy nim, aby mieć wzrok na wysokości oczu dziecka i tłumaczymy spokojnie sytuację, np. "Jeżeli nie umiesz sobie poradzić z założeniem skarpetek to daj, pokażę Ci jak to zrobić", czasami trzeba powtórzyć kilka razy. Kiedy brak efektu mówimy "Przyjdź do mnie jak się uspokoisz, rozwiążemy ten problem razem", siadamy obok i czekamy nie zwracając szczególnie uwagi na "sztuczki" malucha. U nas działało to super do pewnego momentu. Kiedy Junior zauważył na czym polega rzecz zaczął sam sobie robić krzywdę, a przecież nie o to chodzi. Na porządku dziennym było walenie głową w ścianę czy w podłogę, na tyle mocno, że pojawiały się guzy. Stąd:
Metoda 2 - mama jest przy Tobie
Metoda trochę bardziej drastyczna, jednak u nas się sprawdziła przy samookaleczaniu się synka. Kiedy wpadał w histerię i zaczynał walić głową w co popadnie - klękałam na podłodze, przytulałam go do siebie i trzymałam w ramionach. Pewnie część z Was pomyśli, że to nienormalne takie szarpanie się z dzieckiem, jednak ma to podłoże psychologiczne. Dziecko czuje, że nie jest samo, że ma oparcie w rodzicu, nawet w ciężkich dla dziecka chwilach. Poza tym możemy szeptać dziecku do uszka, że jesteśmy obok i żeby się uspokoiło, to razem znajdziemy rozwiązanie sytuacji. Puszczamy dziecko dopiero w momencie, kiedy się uspokoi.
A jak u Ciebie minął bunt dwulatka?
Zapraszam również do siebie na Fan Page: https://www.facebook.com/Myniaki/
Instagram: https://www.instagram.com/myniaki/
YT: https://www.youtube.com/channel/UC_4nz0vro4DmWnqr_vgFvsw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz